poniedziałek, 17 czerwca 2013

Chapter VIII

Perspektywa Agi.

Pośpiesznie wyszłam z sali nie chcąc przeszkadzać więcej Miśkowi i Gabi . Szukałam  wzrokiem Zbyszka, który poszedł po kawę do automatu.
-Zbyszek, Zbyszek!
-Słucham. Coś się stało ? -odpowiada i szybko podchodzi do mnie.
-Nie tylko muszę Ci coś powiedzieć.
-No to słucham .
-Chyba Misiek i Gabi są ze sobą.
-Skąd wiesz?
-Bo gdy weszłam do sali to się właśnie całowali :)-powiedziałam po czym Zbyszek zachłannie wpił się w moje usta. Po dłuższej chwili oderwał się ode mnie i powiedział-Tak?
-Chyba jeszcze namiętnej.-odpowiedziałam po czym nasze usta znowu zetknęły się w pocałunku.
-Myszko?
-Tak?
-Muszę Ci coś powiedzieć, ale proszę nie przerywaj mi, dobrze ?
-W porządku. Mów.
-Wiem, że nie znamy się wystarczająco długo, ale to co jest między nami jest czymś wyjątkowym, czymś co mnie pierwszy raz w życiu tak naprawdę spotkało. Może to głupie, ale wiem, że jesteś tą jedyną, tą której nie pozwolę zranić nikomu już nigdy więcej. Kocham Cię Aga. Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak, zostanę.-powiedziałam po czym wskoczyłam mu w ramiona i pocałowałam prosto w usta. Gdy oderwaliśmy się od siebie z powodu braku tlenu zapytałam się mojego ukochanego-Zbyszku?
-Tak?
-Kocham Cię.
-Naprawdę ?
-Tak.
-Ja Ciebie też.-odpowiedział i zaczął mną kręcić dookoła.
-To może wejdziemy teraz do zakochańców i ustalimy szybko co i jak z tym wspólnym mieszkaniem?-zaproponował Zbyszek.
-Dobrze-odpowiedziałam po czym podeszliśmy do sali i zapukaliśmy szybko.Po usłyszeniu szybkiego proszę weszliśmy tam trzymając się za ręce.

Perspektywa Zbyszka.

-Cześć zakochańce.
-Cześć.-odpowiedzieli.
-Mam pomysł co do rozdzielenia kto, gdzie, z kim i w czym będzie mieszkał.
-No to słuchamy -powiedział Misiek.
-Ponieważ nasze mieszkanie niedługo zrobi się ciut za małe-tu spojrzałem wymownie na brzuszek Gabi- to znalazłem w Żorach dom jednorodzinny naprawdę duży i z wielkim ogrodem. Więc co wy na to, abyśmy z Michałem kupili ten dom na spółę i tam razem wszyscy zamieszkali.
-To bardzo miłe z twojej strony Zbyszku, ale my  z Agą nie możemy się zgodzić na to abyście kupili ten dom, a my byśmy się wcale nie dołożyły. Więc myślę, że po prostu lepiej by było gdybyśmy zamieszkały oddzielnie.
-Gabrysia ma rację-powiedziała moja ukochana.
-Dziewczyny nie możecie patrzeć na wszystko przez pryzmat, że my mamy kasę, a wy nie. Dla mnie liczy się to, że możemy zamieszkać razem z Miśkiem z kobietami naszego życia, prawda Misiek.
-Oczywiście. Gabrysiu kochanie Zbyszek ma rację, nie ma sensu, żebyście mieszkały osobno skoro możemy kupić dom i mieszkać w nim wszyscy razem. Gdy urodzą się dzieciaczki to  zobaczysz, że ten pomysł się sprawdzi. Zobacz ile będzie osób chętnych do pomocy ^^.
-No dobrze przekonałeś mnie tym ostatnim stwierdzeniem :). Czyli, że jutro będę mogła już wyjść do domu?
-Tak Gabi-powiedziała Aga.
-Przyjedziemy po Ciebie koło 10, więc będziesz miała dużo czasu na pakowanie. Do zobaczenia. - powiedziałem i razem z Miśkiem i Agą opuściliśmy szpital.
-Aga może zadzwonimy po transport, żeby przewiózł rzeczy twoje i Gabryśki do Żor, bo nie ma sensu się wlec dwa razy tą samą drogą z Wa-wy do Żor.
-Dobrze kochanie to zamów ten transport i pojedziemy do mnie się odświeżyć i przespać.
-Przespać mówisz?^^
-Nie w takim sensie zboczeńcu :P.-odpowiedziała po czym zachłannie wpiła się w moje spragnione jej ust wargi.
-Więc teraz kierunek mieszkania Agi-powiedziałem, kiedy wszyscy usiedliśmy w samochodzie i ruszyłem z parkingu przed szpitalem.


***********************************************************************************
Przepraszam, że nie dodawałam rozdziałów regularnie, ale niestety szkoła w tej chwili mi na to nie pozwalała. Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie wam do gustu :)
Pozdrawiam.




wtorek, 11 czerwca 2013

Chapter VII

Perspektywa Agi.

Kiedy wyszliśmy ze szpitala zatrzymałam Zbyszka żeby móc spokojnie z Nim porozmawiać a moja siostra z Michałem poszli już do auta?
-Możemy porozmawiać?-Zapytałam nieśmiało
-Tak jasne. O co chodzi? Stało się coś?
-No, bo ja chciałam Cię przeprosić, że postawiłam Ciebie w niezręcznej sytuacji z moją siostrą i mieszkaniem razem.-Powiedziałam szybko
-Nic się nie stało skarbie.
-Ale na pewno? Nie jesteś zły czy coś?
-Kochanie nie mam, dlaczego być zły na Ciebie. Poza tym i tak mam duże mieszkanie, więc spokojnie się w nim zmieścimy w 4.
-ee no to w takim razie jeszcze raz chciałbym Ci podziękować za wyrozumiałość i miałabym do Ciebie jeszcze jedną prośbę.
-Słucham.
-Za jakiś czas Gabrysia będzie potrzebowała mieszkania i chciałbym Cię prosić abyś rozejrzał się za jakimkolwiek dwupokojowym mieszkankiem w niezłej cenie okay?
-No, ale przecież..
-Zbyszek wytłumaczę Ci wszystko w Jastrzębiu, bo teraz nie mamy czasu. Możesz to dla mnie zrobić?
-No okay pogadamy później o tym - powiedział i musnął moje usta swoimi.
Uśmiechnęłam się na to wydarzenie, złapałam Zbyszka za rękę i poszłam z Nim do samochodu.

W TYM SAMYM CZASIE U GABI I MICHA.
Perspektywa Miśka.

-Zbyszek nic nie mówił, że Aga ma taką piękną siostrę, a na dodatek bliźniaczkę. -Powiedziałem
-Bo prawdo podobnie moja roztrzepana siostra zapomniała mu o tym wspomnieć. -Powiedziała Gabrysia z uśmiechem.
-Skoro tak to szkoda, że poznajemy się w tak dość nietypowych okolicznościach no, ale nic na to nie poradzimy.
-No niestety.
-Może jak dojedziemy do Jastrzębia do dasz się wyciągnąć na spacer lub zaprosić na kawę. Ewentualnie zawsze mogę pokazać Ci miasto, jako nowemu mieszkańcowi.
-Wiesz Misiek, jeśli mogę tak na Ciebie mówić to z przyjemnością gdzieś z Tobą wyjdę.
-No to bardzo się cieszę. -Odpowiedziałem i zauważyłem, że Zibi wraca ze swoją wybranką.
Zbyszek
-To, co idziemy coś zjeść, a później weźmiemy się za pakowanie. -Zacząłem temat
-No spoko. W zasadzie ja jestem spakowana tylko trzeba to, co najważniejsze przenieś do samochodu, a po resztę wróci się innym razem. Tylko Gabe trzeba spakować, ale myślę, że z tym nie będzie większego problemu. Co nie Gaba?-Powiedziała Aga uśmiechając się.
Za to jej siostra mruknęła tylko. -Ta.. Jasne. -I dodała ciszej - ta jak zwykle zorganizowana - na co Misiek się zaśmiał pod nosem, a Aga spojrzała na niego nie wiedząc, o co chodzi.

Perspektywa Gabrielii.

-aała boli -wykrzyknęłam, kiedy dojechaliśmy do restauracji
-Co się stało? Co Cię boli?-Usłyszałam spanikowaną siostrę.
-Chyba kopią -powiedziałam na ucho do siostry, żeby nie wzbudzać podejrzeń w osobie Michała i Zbyszka
-Może ty zaczynasz rodzić? - Zapytała głośno moja siostra
-Chyba za wcześnie na to -powiedziałam szybko i wrzasnęłam- aaaa- i po chwili straciłam kontakt z rzeczywistością. Jedyne, co jeszcze pamiętam to to, że wylądowałam w czyiś ramionach i poczułam się bezpiecznie. Obudziłam się w białej sali gdzie byłam przypięta do różnych aparatur, ale najbardziej mnie zdziwiła osoba, którą ujrzałam po przebudzeniu …
Kiedy się obudziłam i zobaczyłam przed sobą bladego Michała byłam w szoku?
-Misiek a co Ty tutaj robisz?-Zapytałam
-hm pomyślmy..-Zastanowił się- czekałem aż się obudzisz- powiedział i uśmiechnął się delikatnie.
-To miłe.- Powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech - A gdzie w takim razie jest Aga?
-Rozmawia z twoim lekarzem.
-aha.
Po chwili drzwi się otworzyły i ujrzałam Alana. Mój koszmar.
-Mogę wejść zapytał?
-Wynoś się - powiedziałam i się rozpłakałam przypominając sobie, co mi zrobił.
-No chyba mamy do pogadania.
-No chyba kurwa nie skoro widzisz, że nie chce z Tobą rozmawiać! -Stanął w mojej obronie Misiek,
-Nie będziesz mi rozkazywał pieprzony siatkarzu.
-WYNOŚ SIĘ ALBO ZAWOŁAM OCHRONĘ - usłyszałam krzyk Miśka i ponownie dzisiejszego dnia.
-Uspokójcie się oboje! - Podnoszę głos. - Michał zostaw go i siadaj obok mnie, a Ty, czego tu stoisz? Wypiepszaj z mojego życia albo pójdę na policje. -Grożę mu, co chyba skutkuje, bo od razu wychodzi. - Chyba musimy coś sobie wyjaśnić - mówię do Michała.
-Skoro tak uważasz to ok. -odpowiada.
-Wszystko zaczęło się od...
Po moim monologu Misiek momentalnie zrywa się z krzesła i chce wybiec za Alanem.
-Zabiję skurwysyna..
-Misiek proszę zostaw to. - Błagam go.
-Dla Ciebie wszystko - mówi i całuję mnie w policzek.
-Jest jeszcze jedna rzecz, którą musimy sobie wyjaśnić.
-Jaka?
-Jak wiesz jestem w ciąży i do tego bliźniaczej, naprawdę mi się podobasz, ale..
-Ale..-Zaczyna smutny Misiek
-Ale to nie ma sensu Ty jesteś młody, przystojny, robisz karierę, a ktoś taki jak ja może zrujnować Ci życie, jeśli będziesz się ze mną spotykać. - Mówię prawie ze łzami w oczach.
-Gabrysiu się wiem, że znamy się naprawdę krótko, bo jakieś 4 dni, ale ja się w Tobie zakochałem. Kocham Cię Gabi - wyznaje mi Michał i delikatnie całuje mnie w usta.
Z przyjemnością zaczęłam oddawać pocałunki, które z każdą chwilą stawały się bardziej namiętne.
-Michał Kocham Cię - powiedziałam między pocałunkami.
-Uwierz mi mała ja Ciebie też. - Odpowiada i po raz kolejny mnie całuje.
-Ale czy to ma sens? -Pytam go.
-Jeśli się kochamy to musi mieć sens. - Odpowiada i po raz kolejny nasze usta zderzają się w pocałunku.
-Gaba już jutro będziesz mogła wyjść do domu - mówi moja siostra wchodząc do mojej sali tym samym przerywając nasz pocałunek.
-ojojojoj chyba wam w czymś przeszkodziłam - mówi i wychodzi z sali.

środa, 5 czerwca 2013

Chapter VI

Perspektywa Gabrielli.

Moja siostra poszła do łazienki, aby ogarnąć się po naszym małym zwierzanku, a ja postanowiłam ją dopakować, ponieważ już dzisiaj wychodziła ze szpitala i miał ją ktoś odebrać. Zdziwiłam się, że to nie mnie poprosiła o pomoc, ale skąd mogła wiedzieć, że ja mieszkam w Warszawie, a nie w Szczecinie. Gdy zapinałam torbę usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odezwałam się słowem czekając czy ktoś się odważy i wejdzie czy po prostu sobie pójdzie. Przez próg weszli dwaj wysocy i przystojni mężczyźni, a na mój widok dosłownie ich zamurowało. Niech zgadnę hm.. Aga nie powiedziała im, że ma siostrę bliźniaczkę. Ojojoj chyba będą kłopoty.
-Nie stójcie tak w przejściu. Śmiało wchodźcie. Ja naprawdę nie gryzę. –Powiedziałam i z zainteresowaniem spojrzałam na chłopaka w okularach.
-Przepraszam mogę a w zasadzie możemy wiedzieć, kim Ty jesteś?-Zapytał wyższy z mężczyzn.
-Tak ja jestem … -przerwało mi wtargniecie mojej siostry do Sali.

Perspektywa Agi.

-Ups..To może nie będę wam przeszkadzać –powiedziałam szybko i chciałam wyjść, ale uniemożliwiły mi to silne ramiona Zbyszka.
-Ty nigdzie nie wychodzisz tylko masz nam to wszystko wytłumaczyć. –Powiedział Zbyszek
-No dobrze, więc to jest moja siostra bliźniaczka Gabriella, Gabriella to jest Zbyszek i …
-Jego przyjaciel Michał – dokończył mężczyzna w okularach.
-No dobrze. Michał to jest Aga, Aga to jest Michał. –Powiedział Zbyszek
-Miło mi Cię poznać.-Powiedziałam
-Mi również –odpowiedział Michał.
-No dobrze to ja wam nie będę przeszkadzać i wrócę do siebie do mieszkania. –Powiedziała Gaba i zaczęła się zbierać.
-Nie Ty nigdzie nie idziesz –powiedziałam szybko.
-Ale jak …-zaczęła moja sis
-Zbyszku miałabym do Ciebie prośbę. –Powiedziałam do bruneta
-Jaką, piękna?-Powiedział „mój” brunet
-Czy mogłybyśmy przez jakiś czas zatrzymać się u Ciebie?-Zapytałam nieśmiało.
-Ależ oczywiście. Możecie zatrzymać się u mnie tak długo jak tylko będziecie chciały. –Powiedział uśmiechając się.
-No dobrze może w końcu stad wyjdźmy?-Zapytałam.
-No okey, okey. Zbieramy się wszyscy stąd. –Powiedział Zbyszek.
Zauważyłam, że Michał z Gabrysią byli dziwnie milczący i ukradkowo spoglądali na siebie myśląc, że nikt tego nie zauważy.

niedziela, 2 czerwca 2013

Chapter V

Perspektywa Agi.

Wybrałam 9 cyfr i nacisnęłam zielona słuchawkę. Po chwili usłyszałam dobrze znany mi głos, przy którym towarzyszyło mi szybsze bicie serca i stado motylków w brzuchu.
-Halo?-Usłyszałam zaspany głos.
-Na halo to w mordkę walą. D-nie mogłam powstrzymać od złośliwego komentarza.
-Bardzo śmieszne: D. A czemu zawdzięczam tą uprzejmą wymianą zdań między mną a piękną kobietą? – Zapytał.
-Oj tam od razu pięknej. A tak poza tym mam dla Ciebie super wiadomość. –Powiedziałam
-Jaką? – Zapytał
-A taką, że jak nie masz, co robić dzisiaj to możesz już o 19 mnie odebrać.-Powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
-Super to niedługo możesz się mnie spodziewać w Wawie. –Usłyszałam uradowany głos.
-No to do zobaczenia –powiedziałam.
-Na razie. –Usłyszałam i rozłączyłam się.
Dopiero teraz pomyślałam, że o tej godzinie miała przyjść moja siostra w odwiedziny. Ups.. Oj będzie się dzisiaj działo.-Pomyślałam i zaczęłam się pakować.
Pół godzin przed czasem usłyszałam pukanie do drzwi. Odpowiedziałam cichutkie proszę i dosłownie zamarłam. Przede mną stała moja siostra we własnej osobie, a jej brzuch, że tak powiem był „lekko „ zaokrąglony, <czyli bardzo duży>: D.
-Hej. –Przywitała się
-Cześć.- Odpowiedziałam po chwili zawieszenia.
-Wiem, że właśnie w tej chwili przeżyłaś szok, ale proszę daj mi to wszystko wytłumaczyć. –Powiedziała szybko moja siora.
-Jasne, siadaj –odpowiedziałam.
- No, więc.. –Zachęciłam ją.
-A, więc zacznijmy może od początku, ale proszę nie przerywaj mi.
-Okej. –Stwierdziłam.
-No to już od 7 miesięcy nie mieszkam w Szczecinie tylko w Wawie. Nie miała odwagi wcześniej się z Tobą spotkać. Prawie 9 miesięcy temu miałam chłopaka Alana, z którym chodziłam od roku. Jednak nigdy przez ten okres nie poszłam z nim do łóżka, chociaż on nalegał niemal każdego miesiąca. Ja zawsze zbywałam go, że nie jestem gotowa i zanim to zrobię chce się upewnić, że na pewno chcę to zrobić akurat z nim. Jednak pewnego wieczoru Alan nie wytrzymał i ostro się pokłóciliśmy i wyszedł. Wrócił późno w nocy pijany i na dodatek przyprowadził ze sobą swojego najlepszego kumpla Igora i powiedział, że albo dam mu siebie po dobroci albo oni dwaj wezmą mnie siła. Chciałam uciec, ale niestety oni byli sprytniejsi i zamknęli drzwi do mieszkania. Niestety nie udało mi się obronić i obaj mnie zgwałcili. Kiedy było po wszystkim Alan spakował moje rzeczy i kazał mi się wynosić? Oczywiście od razu uciekłam i zamieszkałam w Wawie. Po około dwóch tygodniach dowiedziałam się, że jestem w ciąży i to w dodatku bliźniaczej. Już wtedy aresztowano Alana i Igora po moich zeznaniach. No to tak w skrócie, co u mnie się działo. Jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię.
Moja siostra skończyła opowiadać historię swojej ciąży, a ja niezdolna do jakiejkolwiek innej reakcji przytuliłam ją i zaczęłam płakać razem z nią.  Po około 10 minutach tulenia poszłam ogarnąć się do szpitalnej toalety, a moja siostra kończyła pakować moje rzeczy.

Perspektywa Zbycha.

Od rana byłem w znakomitym humorze, ponieważ ze szpitala miałem odebrać pewną damę, która skradła mi serce. Tak zakochałem się w niej. Nie wiem jak to możliwe, ale stało się. Tylko nie wiem, co na to Aga. Miejmy nadzieję, że po jakimś czasie odwzajemni moje uczucie, ale poczekam ile będzie trzeba, ponieważ ONA jest tego w 100 % warta. Zacząłem szykować się do drogi. Nawet zapytałem się Miśka czy chciałby ze mną jechać. On po krótkim zastanowieniu stwierdził, że chciałby poznać tę dziewczynę, która skradła mi serce. Sam byłem w szoku, gdy usłyszałem od niego odpowiedź twierdzącą.  Niemniej jednak byłem z tego powodu zadowolony. Kiedy dotarliśmy do Wawy wstąpiłem do kwiaciarni po kwiaty dla niebieskookiej? Przemierzyłem niemal całą Warszawę, aby dostać się do tego szpitala. Gdy wreszcie dotarliśmy do celu z głośno bijącym sercem wszedłem razem z Miśkiem na oddział gdzie leży Aga. Po rozmowie z starszą pielęgniarką zapukałem do drzwi jej sali nie usłyszałem żadnego przyzwolenia, ale postanowiłem tam wejść. To, co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.  Myślałem, że moje oczy wylecą mi z moich oczodołów albo to jest sen lub fata Morgana.  Na łóżku mojej Agi zobaczyłem …

Perspektywa Miśka.

Zgodziłem się jechać z Zibim do szpitala po tę jego Agę. Ciekawy byłem kobiety, która w ciągu kilku ostatnich dni potrafiła ujarzmić niesfornego łamacza damskich serc, jakim niewątpliwie był Zbyszek. Mój przyjaciel od wielu, wielu lat. Gdy dojechaliśmy do stolicy Zbyszek kupił kwiaty w kwiaciarni, co mnie nie mało zszokowało, ponieważ było to chyba ze 40 czerwonych róż. Dalej w szoku dotarliśmy do szpitala Zbyszek szybko znalazł miejsce parkingowe i jak na skrzydłach leciał w kierunku wejścia. Nawet narzekał, że mam się pośpieszyć, że on nie może zawieść Agi i musi być punktualnie po nią. Powolnym krokiem <wg Zbyszka> kierowaliśmy się w stronę oddziału Agi. Jednak zatrzymała nas starsza pielęgniarka i przeprowadziła z nami niezbyt miły wywiad. Zbyszek był coraz bardziej niecierpliwy i pielęgniarka ostatecznie pozwoliła nam iść dalej. Gdy Zbyszek zapukał do właściwej Sali nie uzyskał żadnej odpowiedzi, a było wiadomo, że ktoś jest w środku, ponieważ było słychać krzątanie. W końcu Zbyszek niepewnie otworzył drzwi, a to, co tam ujrzeliśmy dosłownie nas zszokowało. Ja zobaczyłem tam najpiękniejszą istotę, jaka stąpała kiedykolwiek po tej nędznej ziemi.

czwartek, 30 maja 2013

Chapter IV

Perspektywa Agi.

-No już dobrze, dobrze. Bardzo się cieszę. Muszę zadzwonić do Miśka i jeszcze w domu posprzątać, a jeszcze zakupy zrobić. Mam nadzieje, że umiesz gotować? To pojutrze, o której po Ciebie przyjechać? -Słowotoku dostał Zbychu.
-Zadzwonię jeszcze do Ciebie, bo lekarze nie powiedzieli nic konkretnego.-Odpowiedziałam i uśmiechając się dodałam-I oczywiście, że umiem gotować.
Przegadaliśmy jeszcze kilka godzin o wspólnym mieszkaniu i naszych zainteresowaniach. Zbyszek również opowiedział mi trochę o swoim przyjacielu Miśki, czyli Michale Kubiaku. Niestety po tych paru godzinach wspólnej rozmowy mnie mieli zabrać na badania kontrolne, a Zbyszek musiał wracać, ponieważ miał jutro z samego rana trening, a trener będzie zły, jeżeli Z. Się na nim nie pojawi się.
-Do zobaczenia, piękna – powiedział Zbyszek na odchodne i pocałował mnie delikatnie w usta.
-Ja? Piękna? Żartujesz sobie. Do zobaczenia. Jedź ostrożnie.-Powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam na wspomnienie pocałunku.
-Tak Ty śliczna. –Odpowiedział i poszedł w kierunku wyjścia ze szpitala.
Po badaniach wreszcie wróciłam do Sali, w której leżałam. Przypomniałam sobie, że muszę zadzwonić do mojej siory. Ojojoj trzeba przygotować się na kazanie, ale co tam raz się żyje. Wybrałam odpowiedni numer telefonu i czekam..
-Halo?-Usłyszałam głos sis.
-No czeeeść. –Powiedziałam
-Aga? To naprawdę Ty? Nie mogę uwierzyć. –Wypaplała Gaba.
-Tak, to ja. A co Ty własnej siostry nie poznajesz? –Zapytałam.
-No dobrze, przepraszam. A co się kryje za twoim telefonem –przejrzała mnie szybko
-Oj no, bo miałam wypadek i leżę od jakiś dwóch dni w szpitalu. –Powiedziałam szybko na jednym wydechu.
-COOOOOO? I NIC MI NIE POWIEDZIAŁAŚ? AGNIESZKO MARIO TOMCZAK SZYKUJ SIĘ NA MÓJ PRZYJAZD.  – Wrzasnęła moja siostra tak mocno, że musiałam odłożyć telefon od ucha abym nie ogłuchła.
-Ale nie możesz przecież Ty mieszkasz w Szczecinie to kawał drogi do Wawy –powiedziałam.
-No nie do końca w Szczecinie. Opowiem Ci wszystko jak przyjadę. Do zobaczenia –powiedziała szybko.
-Pa –odpowiedziałam zdezorientowana.
Ups… mamy problem – pomyślałam. Przecież Zbyszek nie wie, że mam wql siostrę, a na dodatek siostrę bliźniaczkę. Jutro będzie wesoło. –Pomyślałam i położyłam się zmęczona spać.

W tym samym czasie u Zbyszka.
Perspektywa Zbyszka.

-Hej –powiedziałem
-No siema stary –odpowiedział smętnie Misiek
-Co jest ? – Zapytałem kumpla
-Monika mnie zdradzała – odpowiedział
-Przykro mi stary.-Odpowiedziałem w szoku
-E tam. A mi nie jest wcale przykro w końcu doszedłem do wniosku, że jej nie kochałem. Tylko zabolało mnie to, że mnie zdradziła i to nie pierwszy raz.-Powiedział Misiek
-Aha-odpowiedziałem jak robot
-A, co Ty taki wesoły byłeś dzisiaj?-Zapytał zaciekawiony Michu
-Abopoznałemsuperzajebistądziewczynęiwłaśniedzisiajzaproponowałemjejżebysiędonaswprowadziła.Mamnadziejężeniemaszmitegozazłe—powiedziałem z prędkością karabinu maszynowego. Misiek rozdzielał po kolei wyrazy i po jakiejś minucie powiedział –Wow..
Uśmiechnięty poszedłem do swojego pokoju i gdy tylko położyłem się na łóżku Morfeusz porwał mnie w swoje objęcia. A miałem bardzo piękny sen o niebieskookiej blondynce.

Perspektywa Agi.

Następnego dnia rano postanowiłam, że zadzwonię do Zbyszka i powiem, o której już dzisiaj może się po mnie zjawić …

wtorek, 28 maja 2013

Chapter III


Perspektywa Agi.

-Cześć. Mogę wejść? - Zapytał Zbyszek, a ja niezdolna dalej do mówienia tylko skinęłam głową na znak zgody.
-Napisałaś, że jesteś w stanie wybaczyć mi akcje z tym numerem telefonu za dobre pączki, więc przywiozłem towarzystwo.- Powiedział, po czym uśmiechnął się szeroko.
-Głupolu z tymi pączkami to ja żartowałam - odpowiedziałam śmiejąc się w niebogłosy. Po chwili dołączył do mnie Zbychu, między salwami śmiechu udało mu się wykrztusić - Wiesz..Bo..Ja..Mogę..Sam..Zjeść..Te..Pączki..Jeśli..Ich..Nie..Chcesz.-Natychmiast spoważniałam i odburknęłam-Ty chyba sobie żartujesz. Mam zmarnować taką okazję? Nigdy w życiu.
-Masz rację żartowałem.-Powiedział Zbychu, po czym znowu zaczął się śmiać. Nasz radosny nastrój zepsuł dźwięk mojego telefonu, niechętnie spojrzałam na wyświetlacz, po czym nieznacznie, co nie uszło uwadze Zbyszka i zapytał-, Co się stało? Odpowiedziałam szybko (zbyt szybko) -Nic, nic. Zbyszek spoważniał i powiedział -Jeśli nie chcesz odebrać to ja to zrobię.:D. Spojrzałam na Zibiego z myślą, że żartuje, ale on był całkowicie poważny. Po długiej walce ze sobą, która trwała 2 sekundy wreszcie się zgodziłam i podałam Zbyszkowi telefon.

Perspektywa Zbyszka.

-Tak słucham? -Odezwałem się.
-Przepraszam, ale chyba pomyliłem numery czy dodzwoniłem się do Agnieszki Tomczak?-Zapytał głos po drugiej stronie.
-Tak.-Powiedziałem.
-A czy mógłbym poprosić, żeby Pan poprosił ją do telefonu?-Usłyszałem
-Niestety nie, ponieważ gdyby Aga chciała z Panem rozmawiać to zapewne sama by odebrała, a nie byłbym to ja, więc czy coś przekazać -wypowiedziałem niezbyt grzecznym tonem ową formułkę.
-Chciałbym, aby Pan przekazał, że chce wszystko wyjaśnić w cztery oczy. -Odezwał się mój rozmówca.
-Niezwłocznie przekażę. -Powiedziałem z ironią.
-Dziękuję, do widzenia.-Usłyszałem.
-Do widzenia. - Powiedziałem i szybko się rozłączyłem.

Perspektywa Agi.

Gdy przysłuchiwałam się rozmowie Zbyszka z Przemkiem byłam nerwowa, bo wiedziałam, że będę musiała wszystko opowiedzieć Zbyszkowi, choć wcale nie miałam na to ochoty. Więc gdy skończył rozmawiać powiedziałam:
-Chyba muszę Ci wszystko wyjaśnić.-Powiedziałam z niepewnością.
-Wypadałoby, ale nie chcę Cię do niczego zmuszać.-Powiedział Zbychu.
-Spokojnie, ale ja chcę.-Powiedziałam i zaczęłam opowiadać moją historię.
(Wy już znacie tę historię)
Kiedy skończyłam zauważyłam, że miałam zaschnięte łzy na policzkach? Po całym tym zajściu Zbyszek otarł mi nowo spływające łzy i po prostu przytulił.
-Zbyszku..-Powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Tak?-Odpowiedział.
-Mogłabym mieć do Ciebie prośbę?-Zapytałam nieśmiało.
-No pewnie- odpowiedział.
-Ponieważ jesteś z Jastrzębia, a ja muszę jutro podpisać umowę tam z właścicielem mieszkania, które mam wynająć, a niestety pojutrze wychodzę ze szpitala czy mógłbyś podpisać tę umowę za mnie jakbym dała Ci namiary na niego.
-W sumie mam lepszy pomysł – usłyszałam po chwili milczenia.
-A, jaki jeśli mogłabym wiedzieć?-Zapytałam.
-Wiem, że to może dziwnie zabrzmi, ale może zamieszkałabyś ze mną w Żorach. Mam całkiem spory dom, mieszkam sam, no w zasadzie to z Miśkiem – powiedział i uśmiechnął się.
-Wow.. Nie wiem, co powiedzieć. Na pewno przeszkadzałabym Tobie i Twojemu kumplowi.
-Naprawdę byś nie przeszkadzała, proszę.-Zrobił minę niczym zbity szczeniaczek.
-No dobrze pod warunkiem, że dołożę się do rachunków, jak znajdę pracę. –Powiedziałam ostatecznie.



Bonusik.

Chapter II


Perspektywa Agi.

Następnego ranka  gdy się obudziłam zobaczyłam, że na moim telefonie pojawił się komunikat o nowej wiadomości . szybko złapałam za telefon, co nie było najlepszym pomysłem, ponieważ moja ręka jeszcze nie wydobrzała po tym wypadku . Kiedy już otworzyłam tę wiadomość . Z uśmiechem  na ustach czytałam tę nie tak krótką notatkę o treści : Hejka ;) Wiem, nie powinienem spisywać numeru bez Twojego pozwolenia, ale to było silniejsze ode mnie . A zatem chciałem Ci powiedzieć, że wpadnę dzisiaj do Ciebie około godziny 16 zaraz po treningu . Mam nadzieję, że się ucieszysz :D Miłego Dnia . Całuję ZB9 . :*

Perspektywa Zbyszka.

Kiedy szykowałem się na trening usłyszałem, że dostałem wiadomość, czym prędzej złapałem telefon, aby ją odczytać? Z szokiem wymalowanym na twarzy zacząłem czytać wiadomość: Bry! ^^ Faktycznie źle zrobiłeś z tym numerem, ale za dobre pączki z marmoladką jestem Ci w stanie to wybaczyć: D Nie, ale tak na poważnie to nie mogę doczekać się tego spotkania;) Również mam nadzieję, że dzień minie Ci przyjemnie. Mnie niestety pozostaje tylko leżeć w łóżku i czekać na spotkanie z Tobą, a Ty szczęściarzu możesz sobie piłkę poodbijać.;) Także tego ja już będę kończyć mój monolog xD. Do zobaczenia i całuję Agaś:*.
Z niecierpliwością czekałem na Miśka, który biegał po całym mieszkaniu i zbierał się na trening, to właśnie z Miśkiem trener przydzielił nam całkiem niezłe mieszkanie. Kiedy wreszcie się ogarnęliśmy podjechaliśmy pod naszą hale moim Audi A8 ze zniecierpliwieniem czekał na nas trener Lorenzo Bernardi tylko po to żeby powiedzieć nam, ze trening jest odwołany z powodu niezorganizowania pracowników hali a głupotą byłoby jechać gdzie indziej na halę, gdy wszyscy już odjechali z parkingu. Cały uradowany wracałem z Miśkiem do naszego mieszkanka;). Michał cały poranek głowił się nad tym, dlaczego mam taki dobry humor, a ja nie ułatwiałem mu tego zadania milcząc jak "grób”. Kiedy dojechałem, wszedłem szybko do środka nie czekając na Miśka i zacząłem się szykować na prawie 5-godzinną jazdę? Misiek stwierdził, że skoro ja wyjeżdżam to on pójdzie spotkać się ze swoją dziewczyną Moniką. Gdy po 4 godzinach monotonnej jazdy stałem na parkingu szpitala, w którym leżała Aga miałem straszną tremę przed tym spotkaniem, ponieważ nie wiedziałem czy faktycznie cieszyła się, że miałem ją odwiedzić. Całe szczęście, że przed szpitale wstąpiłem do cukierni i kupiłem dla Agi pączki ^^.  Zapukałem do drzwi od sali i usłyszałem ciche proszę, więc postanowiłem wejść. Na mój widok dziewczyna leżąca na łóżku szpitalnym otworzyła usta z wrażenia i szoku, ponieważ miałem być znacznie później.

Perspektywa Agi.

Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, powiedziałam proszę, ale nie spodziewałam się, że zamiast jak myślałam pielęgniarki lub lekarza ujrzę Zbyszka. Przecież on miał być później, niestety nie mogłam powstrzymać reakcji ciała na jego widok i otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia wyglądając przy tym na pewno jak ryba.



Mam nadzieję, że nie zanudzam ? ;)

niedziela, 26 maja 2013

Chapter I


Perspektywa Agi.

Już od miesiąca planowałam się wyprowadzić z Wawy. W końcu nic już nie stało na przeszkodzie, ponieważ studia ukończyłam z wyróżnieniem. Jednak mój obecny chłopak Przemek nie chciał się przeprowadzić. Stwierdziłam, że to jego wola i postanowiłam, że będziemy się odwiedzać. W końcu Jastrzębie Zdrój nie było aż tak daleko od Wawy, tylko 5 godzin jazdy. Może teraz coś o sobie mam 25 lat, długie, proste, blond włosy oraz niebieskie oczy. Nie jestem za wysoka mam jakieś 168 cm wzrostu i studiowałam do niedawna Akademię Fotografii w Warszawie. Kocham robić zdjęcia. Moją  wielką miłością jest też siatkówka, dlatego m. in. chcę się wyprowadzić. Moim ulubionym klubem jest Jastrzębski Węgiel. Jednak podświadomie czułam, że w najbliższym czasie stanie się coś koszmarnego. Pewnego wieczoru, gdy pakowałam swoje rzeczy do kartonów, dokańczając przeprowadzkę niespodziewanie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i z uśmiechem odebrałam telefon.

-Hej skarbie- powiedziałam.

-Hej-mruknął Przemek.

-Stało się coś?- Zapytałam zmartwiona.

 -Musimy porozmawiać.-Burknął.

-No okay. Kiedy?

-Pasuje Ci za dwadzieścia minut w tej pizzerni na rogu nie daleko twojego domu?- Zapytał.

-Spoko-odpowiedziałam nieco zdezorientowana jego zachowaniem.

Szybko zaczęłam się szykować, bo nie miałam za dużo czasu. Dwadzieścia minut później byłam już na miejscu i ze zniecierpliwieniem czekałam na mojego chłopaka. Kiedy przyszedł spóźniony chciałam pocałować go namiętnie w usta, ale się uchylił? Sczerze zmartwiona zapytałam;

-Co jest?

-Bo.. Wiesz… ja…-zaczął się jąkać i byłam coraz bardziej wkurzona.

-Wyduś to z siebie – wrzasnęłam na niego w końcu i chyba podziałało, ale nie spodziewałam się jeszcze, co wtedy nastąpi…

-Bo ja poznałem kogoś i się chyba zakochałem. – Powiedział, po czym spuścił wzrok.

-Nie wierzę- stałam jak zahipnotyzowana.

-Zdarza się – odpowiedział i wtedy już nie wytrzymała i zaczęłam na niego wrzeszczeć także ludzie się na nas oglądali, ale mnie to w tej chwili nie obchodziło.

-Ty cholerny, egoistyczny dupku jak mogłeś?- Wrzeszczałam i uderzyłam go mocno otwartą dłonią w twarz.

-Za, co?- Zapytał zdezorientowany.

-Ty jeszcze śmiesz do mnie mówić, `za co’? Nie chcę Cię znać, wynoś się z mojego życia. –Krzyknęłam na do widzenia i wybiegłam z pizzerni z płaczem.

Wtedy nie zauważyłam samochodu, który jechał prosto na mnie, gdy chciałam przejść przez pasy. Nic nie czułam, nie słyszałam, widziałam tylko ciemność. Obudziło mnie pikanie jakiś aparatur, otworzyłam powoli oczy, (co nie było łatwe) i rozejrzałam się po Sali. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że jestem w szpitalu i miałam wypadek. Po jakiejś godzinie zajrzał do mnie lekarz i zapytał:

-Jak się Pani czuje?

-Kiepsko- stwierdziłam.

-Czy coś Panią boli?

-Strasznie mnie boli głowa- odparłam.

-Zaraz dostanie Pani coś przeciwbólowego. Wie Pani gdzie jest i co się stało?

-Tak, wiem. –Odpowiedziałam.

-Czy wie Pani jak się tu dostała?

-Szczerze to nie pamiętam nic od momentu uderzenia-powiedziałam.

-No dobrze nie będę już Pani męczył pytaniami.- Zaczął wychodzić z Sali, gdy nagle powiedział coś nieoczekiwanego. Ma Pani gościa. Może wejść?-Zapytał.

Po krótkim zastanowieniu i szczerym zdziwieniu przypominając sobie moja obecną sytuację odparłam-Tak, niech wejdzie. Tego, co po chwili zobaczyłam nie oczekiwałam nawet w marzeniach.

-Hej. Na pewno mogę wejść?- Zapytał nieśmiało.

-Hej. Jasne, nie ma problemu. –Odpowiedziałam speszona.

-Pewnie mnie znasz, ale mimo to się przedstawię-powiedział, po czym to uczynił- Zbigniew Bartman. Miło mi Cię poznać, tylko szkoda, że w takich okolicznościach. No, ale cóż. Przyjaciele mówią do mnie Zibi albo ZB9. Masz prawo wyboru.

-Aga Tomczak-przedstawiłam się i lekko się uśmiechnęłam, co po chwili odwzajemnił również Zbyszek. –Nic nie szkodzi jest jak jest. Mogę Cię o coś zapytać?- Nieśmiało zagadnęłam.

-Jasne wal śmiało. –Odpowiedział

-Jeśli mogę wiedzieć…, co Ty tu robisz?- Zapytałam.

-Ah no tak zapomniałem Ci wszystkiego wytłumaczyć.-Stwierdził.

-No, więc słucham?- Burknęłam zniecierpliwiona.

-To ja przywiozłem Cię do szpitala po tym wypadku.-Odpowiedział.

-Dobrze w takim razie dziękuje Ci bardzo, ale dlaczego czekałeś jak się obudzę?-Walnęłam prosto z mostu.

-Bo wiesz nie mógłbym nie poznać takiej pięknej kobiety jak Ty.-Odpowiedział z mocą.

Parsknęłam śmiechem i odpowiedziałam rumieniąc się troszkę -Nie żartuj ja  się poważnie pytam.

-Mówię serio-odparł po chwili.

-Ta jasne, a krowy są fioletowe i latają.-Zaszydziłam.

-Oj… może lepiej nie.-Dopowiedział i oboje parsknęliśmy śmiechem.

Zrobiło się późno i Zbyszek musiał się zbierać, bo kończyły się godziny odwiedzin. Trochę szkoda mi się zrobiło, bo świetnie nam się rozmawiało. Gdy miał już wychodzić zapytałam go:

-Odwiedzisz mnie jeszcze?

-A chciałabyś żebym Cię odwiedził?-Zapytał uśmiechając się.

-No pewnie-odparłam bez zastanowienia, rumieniąc się.

-Niech, więc tak będzie-mruknął, po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł za drzwi chichocząc.

Gdy Zbyszek wyszedł długo nie mogłam zasnąć i tępo wpatrywałam się w sufit. Jednak po kilkugodzinnym bezczynnego leżenia zmógł mnie sen i zasnęłam z uśmiechem na ustach przypominając sobie dzisiejszą rozmowę z Zibim. Następnego ranka …



Dodaję pierwszy. Jak wam minął dzień i weekend ?