czwartek, 30 maja 2013

Chapter IV

Perspektywa Agi.

-No już dobrze, dobrze. Bardzo się cieszę. Muszę zadzwonić do Miśka i jeszcze w domu posprzątać, a jeszcze zakupy zrobić. Mam nadzieje, że umiesz gotować? To pojutrze, o której po Ciebie przyjechać? -Słowotoku dostał Zbychu.
-Zadzwonię jeszcze do Ciebie, bo lekarze nie powiedzieli nic konkretnego.-Odpowiedziałam i uśmiechając się dodałam-I oczywiście, że umiem gotować.
Przegadaliśmy jeszcze kilka godzin o wspólnym mieszkaniu i naszych zainteresowaniach. Zbyszek również opowiedział mi trochę o swoim przyjacielu Miśki, czyli Michale Kubiaku. Niestety po tych paru godzinach wspólnej rozmowy mnie mieli zabrać na badania kontrolne, a Zbyszek musiał wracać, ponieważ miał jutro z samego rana trening, a trener będzie zły, jeżeli Z. Się na nim nie pojawi się.
-Do zobaczenia, piękna – powiedział Zbyszek na odchodne i pocałował mnie delikatnie w usta.
-Ja? Piękna? Żartujesz sobie. Do zobaczenia. Jedź ostrożnie.-Powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam na wspomnienie pocałunku.
-Tak Ty śliczna. –Odpowiedział i poszedł w kierunku wyjścia ze szpitala.
Po badaniach wreszcie wróciłam do Sali, w której leżałam. Przypomniałam sobie, że muszę zadzwonić do mojej siory. Ojojoj trzeba przygotować się na kazanie, ale co tam raz się żyje. Wybrałam odpowiedni numer telefonu i czekam..
-Halo?-Usłyszałam głos sis.
-No czeeeść. –Powiedziałam
-Aga? To naprawdę Ty? Nie mogę uwierzyć. –Wypaplała Gaba.
-Tak, to ja. A co Ty własnej siostry nie poznajesz? –Zapytałam.
-No dobrze, przepraszam. A co się kryje za twoim telefonem –przejrzała mnie szybko
-Oj no, bo miałam wypadek i leżę od jakiś dwóch dni w szpitalu. –Powiedziałam szybko na jednym wydechu.
-COOOOOO? I NIC MI NIE POWIEDZIAŁAŚ? AGNIESZKO MARIO TOMCZAK SZYKUJ SIĘ NA MÓJ PRZYJAZD.  – Wrzasnęła moja siostra tak mocno, że musiałam odłożyć telefon od ucha abym nie ogłuchła.
-Ale nie możesz przecież Ty mieszkasz w Szczecinie to kawał drogi do Wawy –powiedziałam.
-No nie do końca w Szczecinie. Opowiem Ci wszystko jak przyjadę. Do zobaczenia –powiedziała szybko.
-Pa –odpowiedziałam zdezorientowana.
Ups… mamy problem – pomyślałam. Przecież Zbyszek nie wie, że mam wql siostrę, a na dodatek siostrę bliźniaczkę. Jutro będzie wesoło. –Pomyślałam i położyłam się zmęczona spać.

W tym samym czasie u Zbyszka.
Perspektywa Zbyszka.

-Hej –powiedziałem
-No siema stary –odpowiedział smętnie Misiek
-Co jest ? – Zapytałem kumpla
-Monika mnie zdradzała – odpowiedział
-Przykro mi stary.-Odpowiedziałem w szoku
-E tam. A mi nie jest wcale przykro w końcu doszedłem do wniosku, że jej nie kochałem. Tylko zabolało mnie to, że mnie zdradziła i to nie pierwszy raz.-Powiedział Misiek
-Aha-odpowiedziałem jak robot
-A, co Ty taki wesoły byłeś dzisiaj?-Zapytał zaciekawiony Michu
-Abopoznałemsuperzajebistądziewczynęiwłaśniedzisiajzaproponowałemjejżebysiędonaswprowadziła.Mamnadziejężeniemaszmitegozazłe—powiedziałem z prędkością karabinu maszynowego. Misiek rozdzielał po kolei wyrazy i po jakiejś minucie powiedział –Wow..
Uśmiechnięty poszedłem do swojego pokoju i gdy tylko położyłem się na łóżku Morfeusz porwał mnie w swoje objęcia. A miałem bardzo piękny sen o niebieskookiej blondynce.

Perspektywa Agi.

Następnego dnia rano postanowiłam, że zadzwonię do Zbyszka i powiem, o której już dzisiaj może się po mnie zjawić …

wtorek, 28 maja 2013

Chapter III


Perspektywa Agi.

-Cześć. Mogę wejść? - Zapytał Zbyszek, a ja niezdolna dalej do mówienia tylko skinęłam głową na znak zgody.
-Napisałaś, że jesteś w stanie wybaczyć mi akcje z tym numerem telefonu za dobre pączki, więc przywiozłem towarzystwo.- Powiedział, po czym uśmiechnął się szeroko.
-Głupolu z tymi pączkami to ja żartowałam - odpowiedziałam śmiejąc się w niebogłosy. Po chwili dołączył do mnie Zbychu, między salwami śmiechu udało mu się wykrztusić - Wiesz..Bo..Ja..Mogę..Sam..Zjeść..Te..Pączki..Jeśli..Ich..Nie..Chcesz.-Natychmiast spoważniałam i odburknęłam-Ty chyba sobie żartujesz. Mam zmarnować taką okazję? Nigdy w życiu.
-Masz rację żartowałem.-Powiedział Zbychu, po czym znowu zaczął się śmiać. Nasz radosny nastrój zepsuł dźwięk mojego telefonu, niechętnie spojrzałam na wyświetlacz, po czym nieznacznie, co nie uszło uwadze Zbyszka i zapytał-, Co się stało? Odpowiedziałam szybko (zbyt szybko) -Nic, nic. Zbyszek spoważniał i powiedział -Jeśli nie chcesz odebrać to ja to zrobię.:D. Spojrzałam na Zibiego z myślą, że żartuje, ale on był całkowicie poważny. Po długiej walce ze sobą, która trwała 2 sekundy wreszcie się zgodziłam i podałam Zbyszkowi telefon.

Perspektywa Zbyszka.

-Tak słucham? -Odezwałem się.
-Przepraszam, ale chyba pomyliłem numery czy dodzwoniłem się do Agnieszki Tomczak?-Zapytał głos po drugiej stronie.
-Tak.-Powiedziałem.
-A czy mógłbym poprosić, żeby Pan poprosił ją do telefonu?-Usłyszałem
-Niestety nie, ponieważ gdyby Aga chciała z Panem rozmawiać to zapewne sama by odebrała, a nie byłbym to ja, więc czy coś przekazać -wypowiedziałem niezbyt grzecznym tonem ową formułkę.
-Chciałbym, aby Pan przekazał, że chce wszystko wyjaśnić w cztery oczy. -Odezwał się mój rozmówca.
-Niezwłocznie przekażę. -Powiedziałem z ironią.
-Dziękuję, do widzenia.-Usłyszałem.
-Do widzenia. - Powiedziałem i szybko się rozłączyłem.

Perspektywa Agi.

Gdy przysłuchiwałam się rozmowie Zbyszka z Przemkiem byłam nerwowa, bo wiedziałam, że będę musiała wszystko opowiedzieć Zbyszkowi, choć wcale nie miałam na to ochoty. Więc gdy skończył rozmawiać powiedziałam:
-Chyba muszę Ci wszystko wyjaśnić.-Powiedziałam z niepewnością.
-Wypadałoby, ale nie chcę Cię do niczego zmuszać.-Powiedział Zbychu.
-Spokojnie, ale ja chcę.-Powiedziałam i zaczęłam opowiadać moją historię.
(Wy już znacie tę historię)
Kiedy skończyłam zauważyłam, że miałam zaschnięte łzy na policzkach? Po całym tym zajściu Zbyszek otarł mi nowo spływające łzy i po prostu przytulił.
-Zbyszku..-Powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Tak?-Odpowiedział.
-Mogłabym mieć do Ciebie prośbę?-Zapytałam nieśmiało.
-No pewnie- odpowiedział.
-Ponieważ jesteś z Jastrzębia, a ja muszę jutro podpisać umowę tam z właścicielem mieszkania, które mam wynająć, a niestety pojutrze wychodzę ze szpitala czy mógłbyś podpisać tę umowę za mnie jakbym dała Ci namiary na niego.
-W sumie mam lepszy pomysł – usłyszałam po chwili milczenia.
-A, jaki jeśli mogłabym wiedzieć?-Zapytałam.
-Wiem, że to może dziwnie zabrzmi, ale może zamieszkałabyś ze mną w Żorach. Mam całkiem spory dom, mieszkam sam, no w zasadzie to z Miśkiem – powiedział i uśmiechnął się.
-Wow.. Nie wiem, co powiedzieć. Na pewno przeszkadzałabym Tobie i Twojemu kumplowi.
-Naprawdę byś nie przeszkadzała, proszę.-Zrobił minę niczym zbity szczeniaczek.
-No dobrze pod warunkiem, że dołożę się do rachunków, jak znajdę pracę. –Powiedziałam ostatecznie.



Bonusik.

Chapter II


Perspektywa Agi.

Następnego ranka  gdy się obudziłam zobaczyłam, że na moim telefonie pojawił się komunikat o nowej wiadomości . szybko złapałam za telefon, co nie było najlepszym pomysłem, ponieważ moja ręka jeszcze nie wydobrzała po tym wypadku . Kiedy już otworzyłam tę wiadomość . Z uśmiechem  na ustach czytałam tę nie tak krótką notatkę o treści : Hejka ;) Wiem, nie powinienem spisywać numeru bez Twojego pozwolenia, ale to było silniejsze ode mnie . A zatem chciałem Ci powiedzieć, że wpadnę dzisiaj do Ciebie około godziny 16 zaraz po treningu . Mam nadzieję, że się ucieszysz :D Miłego Dnia . Całuję ZB9 . :*

Perspektywa Zbyszka.

Kiedy szykowałem się na trening usłyszałem, że dostałem wiadomość, czym prędzej złapałem telefon, aby ją odczytać? Z szokiem wymalowanym na twarzy zacząłem czytać wiadomość: Bry! ^^ Faktycznie źle zrobiłeś z tym numerem, ale za dobre pączki z marmoladką jestem Ci w stanie to wybaczyć: D Nie, ale tak na poważnie to nie mogę doczekać się tego spotkania;) Również mam nadzieję, że dzień minie Ci przyjemnie. Mnie niestety pozostaje tylko leżeć w łóżku i czekać na spotkanie z Tobą, a Ty szczęściarzu możesz sobie piłkę poodbijać.;) Także tego ja już będę kończyć mój monolog xD. Do zobaczenia i całuję Agaś:*.
Z niecierpliwością czekałem na Miśka, który biegał po całym mieszkaniu i zbierał się na trening, to właśnie z Miśkiem trener przydzielił nam całkiem niezłe mieszkanie. Kiedy wreszcie się ogarnęliśmy podjechaliśmy pod naszą hale moim Audi A8 ze zniecierpliwieniem czekał na nas trener Lorenzo Bernardi tylko po to żeby powiedzieć nam, ze trening jest odwołany z powodu niezorganizowania pracowników hali a głupotą byłoby jechać gdzie indziej na halę, gdy wszyscy już odjechali z parkingu. Cały uradowany wracałem z Miśkiem do naszego mieszkanka;). Michał cały poranek głowił się nad tym, dlaczego mam taki dobry humor, a ja nie ułatwiałem mu tego zadania milcząc jak "grób”. Kiedy dojechałem, wszedłem szybko do środka nie czekając na Miśka i zacząłem się szykować na prawie 5-godzinną jazdę? Misiek stwierdził, że skoro ja wyjeżdżam to on pójdzie spotkać się ze swoją dziewczyną Moniką. Gdy po 4 godzinach monotonnej jazdy stałem na parkingu szpitala, w którym leżała Aga miałem straszną tremę przed tym spotkaniem, ponieważ nie wiedziałem czy faktycznie cieszyła się, że miałem ją odwiedzić. Całe szczęście, że przed szpitale wstąpiłem do cukierni i kupiłem dla Agi pączki ^^.  Zapukałem do drzwi od sali i usłyszałem ciche proszę, więc postanowiłem wejść. Na mój widok dziewczyna leżąca na łóżku szpitalnym otworzyła usta z wrażenia i szoku, ponieważ miałem być znacznie później.

Perspektywa Agi.

Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, powiedziałam proszę, ale nie spodziewałam się, że zamiast jak myślałam pielęgniarki lub lekarza ujrzę Zbyszka. Przecież on miał być później, niestety nie mogłam powstrzymać reakcji ciała na jego widok i otworzyłam szeroko usta ze zdziwienia wyglądając przy tym na pewno jak ryba.



Mam nadzieję, że nie zanudzam ? ;)

niedziela, 26 maja 2013

Chapter I


Perspektywa Agi.

Już od miesiąca planowałam się wyprowadzić z Wawy. W końcu nic już nie stało na przeszkodzie, ponieważ studia ukończyłam z wyróżnieniem. Jednak mój obecny chłopak Przemek nie chciał się przeprowadzić. Stwierdziłam, że to jego wola i postanowiłam, że będziemy się odwiedzać. W końcu Jastrzębie Zdrój nie było aż tak daleko od Wawy, tylko 5 godzin jazdy. Może teraz coś o sobie mam 25 lat, długie, proste, blond włosy oraz niebieskie oczy. Nie jestem za wysoka mam jakieś 168 cm wzrostu i studiowałam do niedawna Akademię Fotografii w Warszawie. Kocham robić zdjęcia. Moją  wielką miłością jest też siatkówka, dlatego m. in. chcę się wyprowadzić. Moim ulubionym klubem jest Jastrzębski Węgiel. Jednak podświadomie czułam, że w najbliższym czasie stanie się coś koszmarnego. Pewnego wieczoru, gdy pakowałam swoje rzeczy do kartonów, dokańczając przeprowadzkę niespodziewanie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i z uśmiechem odebrałam telefon.

-Hej skarbie- powiedziałam.

-Hej-mruknął Przemek.

-Stało się coś?- Zapytałam zmartwiona.

 -Musimy porozmawiać.-Burknął.

-No okay. Kiedy?

-Pasuje Ci za dwadzieścia minut w tej pizzerni na rogu nie daleko twojego domu?- Zapytał.

-Spoko-odpowiedziałam nieco zdezorientowana jego zachowaniem.

Szybko zaczęłam się szykować, bo nie miałam za dużo czasu. Dwadzieścia minut później byłam już na miejscu i ze zniecierpliwieniem czekałam na mojego chłopaka. Kiedy przyszedł spóźniony chciałam pocałować go namiętnie w usta, ale się uchylił? Sczerze zmartwiona zapytałam;

-Co jest?

-Bo.. Wiesz… ja…-zaczął się jąkać i byłam coraz bardziej wkurzona.

-Wyduś to z siebie – wrzasnęłam na niego w końcu i chyba podziałało, ale nie spodziewałam się jeszcze, co wtedy nastąpi…

-Bo ja poznałem kogoś i się chyba zakochałem. – Powiedział, po czym spuścił wzrok.

-Nie wierzę- stałam jak zahipnotyzowana.

-Zdarza się – odpowiedział i wtedy już nie wytrzymała i zaczęłam na niego wrzeszczeć także ludzie się na nas oglądali, ale mnie to w tej chwili nie obchodziło.

-Ty cholerny, egoistyczny dupku jak mogłeś?- Wrzeszczałam i uderzyłam go mocno otwartą dłonią w twarz.

-Za, co?- Zapytał zdezorientowany.

-Ty jeszcze śmiesz do mnie mówić, `za co’? Nie chcę Cię znać, wynoś się z mojego życia. –Krzyknęłam na do widzenia i wybiegłam z pizzerni z płaczem.

Wtedy nie zauważyłam samochodu, który jechał prosto na mnie, gdy chciałam przejść przez pasy. Nic nie czułam, nie słyszałam, widziałam tylko ciemność. Obudziło mnie pikanie jakiś aparatur, otworzyłam powoli oczy, (co nie było łatwe) i rozejrzałam się po Sali. Dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że jestem w szpitalu i miałam wypadek. Po jakiejś godzinie zajrzał do mnie lekarz i zapytał:

-Jak się Pani czuje?

-Kiepsko- stwierdziłam.

-Czy coś Panią boli?

-Strasznie mnie boli głowa- odparłam.

-Zaraz dostanie Pani coś przeciwbólowego. Wie Pani gdzie jest i co się stało?

-Tak, wiem. –Odpowiedziałam.

-Czy wie Pani jak się tu dostała?

-Szczerze to nie pamiętam nic od momentu uderzenia-powiedziałam.

-No dobrze nie będę już Pani męczył pytaniami.- Zaczął wychodzić z Sali, gdy nagle powiedział coś nieoczekiwanego. Ma Pani gościa. Może wejść?-Zapytał.

Po krótkim zastanowieniu i szczerym zdziwieniu przypominając sobie moja obecną sytuację odparłam-Tak, niech wejdzie. Tego, co po chwili zobaczyłam nie oczekiwałam nawet w marzeniach.

-Hej. Na pewno mogę wejść?- Zapytał nieśmiało.

-Hej. Jasne, nie ma problemu. –Odpowiedziałam speszona.

-Pewnie mnie znasz, ale mimo to się przedstawię-powiedział, po czym to uczynił- Zbigniew Bartman. Miło mi Cię poznać, tylko szkoda, że w takich okolicznościach. No, ale cóż. Przyjaciele mówią do mnie Zibi albo ZB9. Masz prawo wyboru.

-Aga Tomczak-przedstawiłam się i lekko się uśmiechnęłam, co po chwili odwzajemnił również Zbyszek. –Nic nie szkodzi jest jak jest. Mogę Cię o coś zapytać?- Nieśmiało zagadnęłam.

-Jasne wal śmiało. –Odpowiedział

-Jeśli mogę wiedzieć…, co Ty tu robisz?- Zapytałam.

-Ah no tak zapomniałem Ci wszystkiego wytłumaczyć.-Stwierdził.

-No, więc słucham?- Burknęłam zniecierpliwiona.

-To ja przywiozłem Cię do szpitala po tym wypadku.-Odpowiedział.

-Dobrze w takim razie dziękuje Ci bardzo, ale dlaczego czekałeś jak się obudzę?-Walnęłam prosto z mostu.

-Bo wiesz nie mógłbym nie poznać takiej pięknej kobiety jak Ty.-Odpowiedział z mocą.

Parsknęłam śmiechem i odpowiedziałam rumieniąc się troszkę -Nie żartuj ja  się poważnie pytam.

-Mówię serio-odparł po chwili.

-Ta jasne, a krowy są fioletowe i latają.-Zaszydziłam.

-Oj… może lepiej nie.-Dopowiedział i oboje parsknęliśmy śmiechem.

Zrobiło się późno i Zbyszek musiał się zbierać, bo kończyły się godziny odwiedzin. Trochę szkoda mi się zrobiło, bo świetnie nam się rozmawiało. Gdy miał już wychodzić zapytałam go:

-Odwiedzisz mnie jeszcze?

-A chciałabyś żebym Cię odwiedził?-Zapytał uśmiechając się.

-No pewnie-odparłam bez zastanowienia, rumieniąc się.

-Niech, więc tak będzie-mruknął, po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł za drzwi chichocząc.

Gdy Zbyszek wyszedł długo nie mogłam zasnąć i tępo wpatrywałam się w sufit. Jednak po kilkugodzinnym bezczynnego leżenia zmógł mnie sen i zasnęłam z uśmiechem na ustach przypominając sobie dzisiejszą rozmowę z Zibim. Następnego ranka …



Dodaję pierwszy. Jak wam minął dzień i weekend ?